Idziemy na kawę, nawet jeśli nie mamy zamiaru jej pić, po prostu oznajmiamy tak nasze wyjście towarzyskie.
Zapraszamy na kawę, wyrażając chęć spotkania, niekoniecznie jej konsumpcję.
Stawiamy kawę na ławę, mówiąc szczerze i bez ogólników.
Posługując się tymi sformułowaniami, nieświadomie tworzymy obraz kawy jako napoju relacji.
Przy kawie nawiązujemy znajomości, zapoznajemy się, deliberujemy, dyskutujmy i prowadzimy rozmowy biznesowe. Celebrujemy poranek, imieniny cioci, poprawiamy nastrój czy wydajność. Nad filiżanką wyrażamy swoje zdanie, myśli, zwierzamy się, plotkujemy….
Ileż to razy umawialiśmy się z kimś „na kawę”? Wspólne spożywanie tego pobudzającego napoju stało się częścią kultury, a dla niektórych wręcz rytuałem. Kawa dodaje nam energii, otwiera nas, nasz umysł, sprawia, że chcemy rozmawiać. Dlatego tez stała się nieodłącznym elementem spotkań biznesowych, czy ze znajomymi. Ale nie zawsze tak było. Ze względu na swoje właściwości, stała się w pewnym momencie wrogiem elit i próbowano jej zakazać. W 1511 roku, szarif Mekki zakazał jej używania, bojąc się utraty władzy. Kawiarnie były miejscami, gdzie rodziło się wolnomyślicielstwo, wymieniano poglądy, rozmawiano. Jak nam historia często pokazuje, władza nie lubi gdy lud zaczyna myśleć na własną rękę, zamiast wierzyć w aksjomaty przekazywane z góry – z prostego względu – ludźmi myślącymi samodzielnie, gotowymi podważać rzeczywistość, ciężej jest kierować. Można by zatem rzec, że kawa jest motorem rozwoju społecznego. Biorąc po uwagę jej dzisiejszą popularność, nie może dziwić fakt, że mamy jej tyle rodzajów.
Kawa rozpuszczalna jest jednym z najnowszych wynalazków w tej dziedzinie. Choć patenty na „rozpuszczalny proszek kawowy” istnieją już od 1891r., dziś mamy w zasadzie dwa sposoby jej suszenia. Po ekstrakcji ciśnieniowej wodą o temperaturze 175 stopni, ekstrakt się zagęszcza i odparowuje lub doprowadza do częściowej liofilizacji. Następnie można prowadzić dalszą liofilizację, co jest metodą preferowaną przez smakoszy – ekstrakt nie jest podgrzewany, a zawarte w nim aromaty nie ulegają utlenieniu, zachowując pełen aromat. Drugim sposobem jest, opracowane przez Nestlé, suszenie rozpryskowe, gdzie ekstrakt jest rozpylany i suszony powietrzem o temperaturze 200-300 °C. Metoda preferowana przez producentów, gdyż pozwala na najbardziej masową produkcję. Większość wielbicieli kawy zgada się jednak, że „prawdziwa kawa” to ta z ekspresu ciśnieniowego. Rodzajów takiej kawy są dziesiątki, a może i setki, nie zdołamy zatem przytoczyć tu wszystkich, a skoncentrujemy się na najpopularniejszych. Podstawą większości jest pochodzące z Włoch espresso. Porcja ta jest bardzo mała – około 30ml – a jej konsystencja gęsta. Ci, którym nie do końca przypada do gustu jej wybitnie intensywny smak, wybierają espresso doppio – podwójnej ilości wody (60ml) towarzyszy szklanka z niegazowaną wodą. W Polsce, przyzwyczajonej jeszcze do zalewanej kawy „fusiastej”, zaparzanej w szklance, najpopularniejszą odmianą z ekspresu jest coś co Włosi zwą Americano lub Lungo – kawa wymieszana z wodą tak, aby zajmowała całą objętość kubka. W zależności czy wolimy kawę z duża ilością spienionego mleka, mlekiem zimnym na dole, a na górze gorącym, spienionym, czy też minimalną ilością mleka, wybierzemy odpowiednio Capuccino, Latte macchiato lub Macchiato. Dla spragnionych nowych doznań, lista dodatków do kawy może być praktycznie nieskończona. Od podgrzanej whisky w kawie po irlandzku, koniaku w Coretto, przez czekoladową Mocha, aż do Freddo z dodatkiem skórki cytrynowej. Dla fanów prawdziwej mocy mamy Red Eye, czyli kawę z dodatkiem espresso, a w gorące dni całą plejadę kaw mrożonych z dodatkiem lodów lub bitej śmietany. Najnowszym krzykiem mody jest kawa Nitro Cold Brew. Jest to kawa zmieszana pod ciśnieniem z azotem, sprawiającym, że swoją pienistą teksturą bardziej przypomina wyglądem piwo, niż kawę.
Niektóre kawiarnie nawet nalewają ją „z kija”, jak ma to miejsce w barach. Bez względu na to jaki rodzaj jest nasz ulubiony, czy też na jaki mamy ochotę danego dnia, filiżanka aromatycznej kawy pomaga nam w kontaktach międzyludzkich, ułatwia komunikację i dodaje energii na resztę dnia. Podobno, po wystarczająco mocnej kawie, nawet introwertyk potrafi wpaść w słowotok. I może jest w tym przysłowiowe ziarno prawdy, skoro kraje skandynawskie mogą się pochwalić największym spożyciem per capita na świecie. Zatem, nie przedłużając już, zróbmy sobie chwilę przerwy, rozsiądźmy się wygodnie i… napijmy się kawy!
Słów kilka o małej czarnej
Dwa miliardy, dwieście dwadzieścia pięć milionów. Tyle filiżanek kawy, według szacunków, ludzie wypijają każdego dnia!
Wielu z nas nie wyobraża sobie poranka bez swojej porcji czarnej energii.
I jeszcze paru w ciągu pracy, spotkań, wypoczynku. Kupujemy ją w sklepie, w domu czeka na półce, nie poświęcamy raczej większej uwagi przemyśleniom na temat tych małych, palonych kawowych ziaren. A może powinniśmy? Bo tu czai się pierwsza niespodzianka. Kawa ziarnista, ziarna kawy, mają tyle wspólnego z ziarnami, co pomidor z warzywami. Tak, dla tych co nie pamiętają, przypominam: pomidor jest owocem. Tak samo jak części krzewu kawowca, który tak ochoczo spożywamy.
Te wiecznie zielone krzewy obejmują 104 gatunki
Te wiecznie zielone krzewy obejmują 104 gatunki, z których część uprawiamy dla zawartego w nich alkaloidu o pobudzającym działaniu, zwanego kofeiną. Wydają czerwone owoce, przypominające trochę jagody, które po procesie palenia, zamykane są w hermetycznych opakowaniach i dostarczane na sklepowe półki, a następnie kupowane jako produkt pierwszej potrzeby, przez miliony ludzi na całym świecie. Nie sposób dziś już poznać jak kawa trafiła na nasze stoły, ale jedna z najciekawszych historii opowiada o pasterzu z Etiopii, który zauważywszy iż jego kozy stają bardzo energetyczne po zjedzeniu pewnych owoców, postanowił zabrać ich kilka do domu. Reszta to historia.
Dziś spożywamy ją w najróżniejszych formach. Od tradycyjnie zaparzanej, przez rozpuszczalną, po będącą dodatkiem smakowym np. do ciast, cukierków czy lodów.
Espresso to nie ekspreso
Lubicie espresso, przez niektórych rodaków błędnie nazywana „ekspreso”. Błędnie, ponieważ ta nazwa nie pochodzi od „ekspresu do kawy”, a włoskiego słowa oznaczającego „wyciskany”. Przez drobno zmieloną kawę przeciskana pod wysokim ciśnieniem (około 10 bar) jest niewielka ilość, prawie wrzącej wody (idealna temperatura to 90 °C), by otrzymać bardzo intensywny w smaku, lekko gesty napój, który pozwoli nam… żyć dłużej! Tak! Naukowcy dowodzą, że to nie tylko dzięki zawartym w niej antyoksydantom, ale też jej wpływowi na naszą psychikę – poza dodawaniem energii, kawa poprawia nam humor, samopoczucie, pomaga w ten sposób nawet zapobiegać lub łagodzić depresję. A jak wiadomo – szczęśliwy człowiek żyje dłużej. A nawet jak nie dłużej, to na pewno lepiej. Historia zapamiętała pewnego kota, a dokładnie kotkę – rekordzistkę Guinnessa, która dożyła absolutnie niewiarygodnego, jak na kota, wieku 38 lat. Rzeczona kotka, codziennie raczyła się poranną kawą. Przypadek?